Informacje

  • Wszystkie kilometry: 1655.59 km
  • Km w terenie: 123.70 km (7.47%)
  • Czas na rowerze: 3d 12h 03m
  • Prędkość średnia: 19.05 km/h
  • Więcej informacji.

Statystki


Rok 2010
button stats bikestats.pl
Rok 2011
button stats bikestats.pl
Rok 2012
button stats bikestats.pl
Rok 2013
button stats bikestats.pl
Rok 2014
button stats bikestats.pl

Kontakt

Tak samo zakręceni

Sprzęt

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wojtasroweras.bikestats.pl

To już było...

Strefa odsyłaczy

free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:604.45 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:27:08
Średnia prędkość:22.28 km/h
Maksymalna prędkość:49.90 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:60.44 km i 2h 42m
Więcej statystyk

dzień 5 - kolejkami po Trójmieście i pociągiem do domu!

Piątek, 27 lipca 2012 | dodano:03.08.2012Kategoria Gdańsk 2012
Piątkowy poranek.
Zgodnie z moją decyzją od 9 siedzimy w SKM i jedziemy do Gdyni.
Tradycyjnie, kiedy z kimś wyjeżdżam w dalszą podróż, staję się przewodnikiem wycieczki. W szaleńczym tempie zwiedzamy Gdynię.

Na zdjęciu niszczyciel typu Grom, ORP Błyskawica. Statek zwodowano w 1936 roku i wprowadzono do służby w Marynarce Wojennej rok później. Brał on udział w bitwie o Narwik i ewakuacji brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego i wojsk francuski spod Dunkierki.
ORP Błyskawica © WojtasRoweras


Pozdrawiamy marynarzy ;)

marynarze na nabrzeżu © WojtasRoweras


Kawałek dalej stoi trzymasztowy żaglowiec zbudowany w 1909 roku. Jest to oczywiście Dar Pomorza. Oba statki są obecnie statkami-muzeami. Podchodzimy bliżej i słyszymy niemieckojęzyczną opowieść o historii żaglowca.

Dar Pomorza i niemieckie wycieczki © WojtasRoweras


Dar Pomorza © WojtasRoweras


Pstrykamy fotkę fontannie na skwerze Kościuszki.

fontanna na Skwerze Kościuszki © WojtasRoweras


Dziękuję Mikołajowi za to zdjęcie. Kiedy zobaczyłem te maszyny zacząłem skakać jak dziecko i wołać: "JA CHCĘ TROLEJBUS!" :) Komentarz mojego dziadka widzącego zdjęcie bezcenny: "To tam jeszcze jeździ?!"

Trolejbus na gdyńskiej ulicy © WojtasRoweras


Wsiadamy po raz drugi dziś w SKM i lecimy do Sopotu. Tam biegniemy w kierunku molo. Tutaj na zdjęciu Krzywy Domek w tym mieście.

krzywy domek Sopot © WojtasRoweras


Szukając informacji o Sopocie znalazłem ciekawostkę: jest to najmniejsze miasto na prawach powiatu w Polsce.

Sopot w obiektywie © WojtasRoweras


Jest to jedno z najatrakcyjniejszych miast w Polsce. I zarazem jedno z najdroższych. W Sopocie są 3 hotele pięciogwiazdkowe (tj. Sofitel Grand, Sheraton Sopot, Rezydent), 2 czterogwiazdkowe (Hotel Haffner i Hotel Bayjonn) oraz trzygwiazdkowe (Hotel Europa, Hotel Villa Baltica, Hotel Opera).

Sopot w obiektywie © WojtasRoweras


Molo w Sopocie jest najdłuższym drewnianym molo w Europie. Ma aż 512 metrów długości.

molo w Sopocie © WojtasRoweras


Mówiąc po poznańsku, wuchta wiary.

wuchta wiary © WojtasRoweras


Zdjęcie na molo musi być!

foto na molo © WojtasRoweras


No i z Sopotu biegiem, żeby znów wsiąść w SKM. Tym razem przewodnik mówi: GDAŃSK OLIWA moi drodzy :)

Na Oliwie wkraczamy do parku i mkniemy do katedry. Tylko na tyle starczy nam czasu.

park na Oliwie © WojtasRoweras

zakaz dokarmiania gołębi © WojtasRoweras

alejka parku oliwskiego © WojtasRoweras

dwór w parku oliwskim © WojtasRoweras

wifi jest, rowerom wstęp wzbroniony © WojtasRoweras

dwór na Oliwie © WojtasRoweras


Po chwili kluczenia odnajdujemy Archikatedrę Gdańską. Obiekt prezentuje się fantastycznie. Fuksem udaje nam się załapać na organowy koncert. Pięknie brzmiały te oliwskie organy.

katedra oliwska © WojtasRoweras

boczne wejście do katedry © WojtasRoweras

organy oliwskie © WojtasRoweras

nawa boczna katedry © WojtasRoweras

jedna z części organów © WojtasRoweras

kaplica w katedrze © WojtasRoweras

ołtarz główny katedry © WojtasRoweras

fasada katedry na Oliwie © WojtasRoweras


Przy katedrze stoi taki oto punkt informacyjny. Sprawdzam jak się dostać do Stoczni. Hmm, wsiadamy w tramwaj nr 2!

Wojtek bawi się informacją © WojtasRoweras


Wysiadamy w środku miasta, przy Bramie Oliwskiej. Mkniemy w kierunku stoczni.

Stocznia Gdańska © WojtasRoweras


Najsłynniejsze Gdańskie liceum. Do "jedynki" chodzili między innymi: obecny prezydent miasta Paweł Adamowicz, "Rudi" Rudolf Schuberth, Krzysztof Skiba czy premier Donald Tusk.


LO nr 1 w Gdańsku © WojtasRoweras


Chciałem zdjęcie przy Pomniku Poległych Stoczniowców to mam..

Pomnik Poległych Stoczniowców 1970 © WojtasRoweras


Słynna brama z głośnym ostatnio dopiskiem:"im. Lenina".

Słynna brama nr 2 Stoczni Gdańskiej © WojtasRoweras


21 postulatów wiszących na bramie nr 2.

21 postulatów © WojtasRoweras


Spod stoczni odprowadzam Mikołaja i jego koleżankę Magdę na dworzec. Mijamy opancerzony wóz milicji z czasów tłumienia strajków. Szkoda, że fotka kiepskiej jakości.

opancerzony wóz milicji © WojtasRoweras


Wracam do domu gdzie oczekuje mnie już pani ciocia Grażynka opiekująca się nami od środy do piątku.

Karutek podczas sesji © WojtasRoweras


Tutaj wspólne zdjęcie :)

pani ciocia Grażynka i my © WojtasRoweras


Sesja na Głównym. Poznajemy tutaj wielu rowerzystów, których pozdrawiam. Jeden pan pyta nas o trasę i dalsze plany, dowiadujemy się, że z rodziną przyjechał tutaj z Opola. Szacunek!

na głównym w Gdańsku © WojtasRoweras

Gdańsk Główny © WojtasRoweras


Jakimś cudem udaje nam się wsiąść do załadowanego po brzegi wagonu. Rowery są ściśnięte w przedsionku. Jedziemy 30 km w tym miejscu, a z nami 10-15 stoczniowców, robotników i tak dalej. Słuchamy ciekawych opowieści, wyczuwamy alkohol w powietrzu i wdychamy papierosowy dym. Katastrofa :)

Na stacji w Tczewie wysiada połowa pasażerów pociągu. Możemy przenieść się do wnętrza wagonu. Ustawiamy rowery i tak podróżujemy przez 4 godziny, aż do Poznania.

nasze maszyny w wagonie © WojtasRoweras


karmię nałóg a Majk strzela © WojtasRoweras


brudna szyba pociągu i widok z okna © WojtasRoweras


Poznań Główny, nareszcie dom © WojtasRoweras

nowe skrzydło dworca głównego w Poznaniu © WojtasRoweras


Na Głównym w Poznaniu biegnę strzelić fotkę unikatowym lokomotywom ;)

o proszę, lokomotywa w malowaniu flagi greckiej © WojtasRoweras


A teraz czas na podziękowania.

W pierwszej kolejności chciałbym podziękować mojej mamie za całą okazaną troskę, odbieranie telefonów, pieniądze :D, dobre rady, których nie zawsze słuchałem i mimowolne pogodzenie się z decyzją o podróży!

W drugiej kolejności chcę serdecznie podziękować Krzysiowi "benaskowi" za maszynę, na której miałem przyjemność podróżować, wkręcenie mnie w rowerowy klimat i wpojenie mi szacunku do dwóch kółek i świata, który widzę jadąc.

Dalej, podziękować pragnę wszystkim kierowcom, którzy nas nie rozjechali, starali się uważać jadąc i respektowali to, że my też popełniamy błędy i zdarza nam się zmęczyć.

Dziękuję naszemu najwierniejszemu kibicowi "Korkowi". Aga codziennie musiała być na bieżąco z informacjami i bardzo się o nas martwiła. Bardzo sympatyczne!

Dziękuję wszystkim, którzy obserwują bloga i ściskają kciuki za moje pomysły, czytaj, przyjaciołom, znajomym i tak dalej i tak dalej.

Dziękuję Mateuszowi, Krystianowi i Jędrzejowi z Ostroroga za przywitanie mnie z piątku na sobotę o 1 w nocy! Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi!

Ukłony w kierunku zaplecza gastronomicznego wycieczki, czyli panny Aleksandry, która uszykowała nam blok czekoladowy. Było pysznie!

Dziękuję kuzynowi Mikołaja, Pawłowi i jego dziewczynie Gosi, za wieczorną wycieczkę po Gdańsku i poświęcony nam czas.

Dziękuję również ukochanej pani cioci, do której na końcu mówiłem już per "ciociu", za wszystkie rozmowy w jej mieszkaniu, śniadania, obiady, kolacje, całą troskę, informacje o tym co warto zobaczyć!

Ale nade wszystko dziękuję Mikołajowi, bez którego tej wycieczki by nie było. Przepraszam Cię drogi Mikołaju za moje nerwowe zachowanie kiedy brakowało sił, za trochę za dużo brawury momentami, głupie decyzje i tak dalej. Dziękuję za to, że się wybraliśmy w tę podróż, bo spełniło się moje ogromne marzenie. Bardzo miło spędziliśmy ten czas i będziemy bardzo długo to wspominać. Sam kiedy oglądam zdjęcia przypominam sobie wiele śmiesznych historii. Mam nadzieję, że to nie ostatnia nasza podróż, wszak, Alpy ciągle na nas czekają.

Całą podróż dedykuję jednak osobie, której wśród żywych już nie ma... Dane wycieczki:
Km:2.00Km teren:0.00 Czas:00:11km/h:10.91
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

dzień 4 - spacerem po Gdańsku

Czwartek, 26 lipca 2012 | dodano:03.08.2012Kategoria Gdańsk 2012

dzień 3 - Góry w Gdańsku

Środa, 25 lipca 2012 | dodano:01.08.2012Kategoria Gdańsk 2012
Nareszcie nadszedł upragniony poranek dnia trzeciego. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, wiedzieliśmy, że jeszcze sporo pod górę. Nastroje jednak wspaniałe, ponieważ to już ostatnie 60km. Pani z pensjonatu zaspała, nasze maszyny wyciągamy za przyzwoleniem jej mamy. Ruszamy z lekkim opóźnieniem.

Takie widoki roztaczały się przez całą już drogę do Gdańska. Sporo wzniesień, niewiele wypłaszczeń, a po prawej i lewej górka za górką.

po górach, dolinach © WojtasRoweras


A oto proszę oglądających najbardziej paskudny donosiciel - donosi niechciane dzieci.

donosiciel dzieci - bocian © WojtasRoweras


Piękne zakręty, tylko czemu pod górę?!

kręte drogi przed nami © WojtasRoweras


no tak, na trasie cały czas przyświecało nam słonko. Myślał ktoś kiedyś, co by było gdyby nam zgasło? :(

sunshine, sunshine reggae © WojtasRoweras




EJ EJ EJ! MY JEDZIEMY DO GDAŃSKA CZY W GÓRY?!

w góry czy nad morze?! © WojtasRoweras


i jeszcze jedne pola © WojtasRoweras


tak.. kiedy skończyły się pola zaczął się naprawdę ciekawy podjazd i wszechobecny las. okazało się, że za tym wzniesieniem było naprawdę ciekawie w dół. Jechaliśmy przez dobre 10km ze średnią prędkością przekraczającą 40 kilometrów na godzinę. PO prawej i lewej stronie las położony na fałdach ziemi. Momentami robiło się dosłownie ciemno na drodze. Coś pięknego! i ten wiatr w kasku!

A tu sobie jadę ja:

jadę sobie za Majkiem © WojtasRoweras


A tu sobie jedzie dyktator tempa :)

Mikołaj i jego aparat © WojtasRoweras


na pewno dobrze jedziemy, uff!

droga prowadzi do Gdańska © WojtasRoweras


żadne prawo, lewo, PROSTO PANIE, PRO-STO!

prosto, prosto! © WojtasRoweras


Tylko 12.. Ale coraz bardziej płasko! :)

już tylko 12 © WojtasRoweras


PANIE I PANOWIE, TAK SIĘ ZDOBYWA GDAŃSK. GDAŃSK NIE JEST JUŻ WOLNYM MIASTEM, OD DZIŚ JEST NASZ! :)

WE ARE THE CHAMPIONS!
WE ARE THE CHAMPIONS! © WojtasRoweras

A TO PRAWDZIWY CHAMPION © WojtasRoweras


takie tam widoczki jeszcze na rowerku ;)

widoki w Gdańsku © WojtasRoweras


część drugaaaa...

Gdańsk part2 © WojtasRoweras


Rowerowy raj, każde szanujące się miasto musi w to zainwestować. Ścieżki rowerowe lepszy niż drogi obok :)

na takich ścieżkach się woziliśmy © WojtasRoweras
Dane wycieczki:
Km:60.06Km teren:0.00 Czas:02:37km/h:22.95
Pr. maks.:47.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

dzień 2 - "i znowu górka?"

Wtorek, 24 lipca 2012 | dodano:01.08.2012Kategoria Gdańsk 2012
Dzień 2 zaczęliśmy w domku z pootwieranymi oknami. Arktyczne warunki doprowadzają nasze szczęki do rozdygotania. Tego dnia do pokonania są skromne 123 km do Kościerzyny. Staram się namówić Majka do produkcji zdjęć od rana.

poranek na trasie © WojtasRoweras


takie tam w ocieplaczu © WojtasRoweras


Majk - takie tam sobie strzelam :) © WojtasRoweras


Pierwszą mieściną, do której wjeżdżamy jest uśpione jeszcze Zakrzewo, wszak ruszamy o 6. Na fotce orientowany kościół, wschód słońca oświetla prezbiterium.

orientowany kościół w Zakrzewie © WojtasRoweras


kościół w Zakrzewie, wieża © WojtasRoweras


uliczka w Zakrzewie © WojtasRoweras


Po 23 km zjeżdżamy znów z dużą prędkością do Debrzna. Miasto położone jest na górce więc za chwilę już musimy się wspinać. Jak się okazało był to dopiero początek wspinaczek tego dnia. Mijamy tablicę z napisem "Województwo pomorskie" i wydajemy z siebie głośne: "OŁ JEA".

kościół po drodze © WojtasRoweras


Droga do Człuchowa była dość mocno pofałdowana, ale jeszcze niezbyt męcząca. W mieście strzelamy kilka fotek. Oto szkoła:

Szkoła Agrobiznesu w Człuchowie © WojtasRoweras


z rowerami na postoju © WojtasRoweras


Zamek Krzyżacki, który jest charakterystycznym, wyróżniającym się punktem panoramy miejskiej.

zamek krzyżacki w Człuchowie © WojtasRoweras


zamek krzyżacki w Człuchowie © WojtasRoweras


Magic Mike :) © WojtasRoweras


Budynek Starostwa Powiatowego

Starostwo Powiatowe Człuchów © WojtasRoweras


W "Żabce" kupujemy banany i przemieszczamy się do Chojnic. Chojnice - zjazd, cudowna panorama miasta na niewielkich wzniesieniach. I foteczka:

Wojtek wjeżdża do Chojnic © WojtasRoweras


Wjeżdżamy do centrum:

sukiennice w Chojnicach © WojtasRoweras


W przecudownym parku Majk pstryka fotki. Mnie, smarującego mięśnie, zaczepia pewien pan:
-Jak się turystom podróżuje?
-Fantastycznie, dziękujemy!
-Ach, kiedyś też rowerem jeździć lubiłem. Skąd, przepraszam, panowie jadą?
-Okolice Poznania..
-O! Poznańskie, no to kawałek, długo?
-Wczoraj wyruszliśmy.
-A no to bardzo ładne tempo macie!
-Dziękujemy, staramy się jak możemy. Jak wygląda droga w kierunku Kościerzyny? I jak to jest z tą słynną górą Wieżycą?
-Oj, tam rzeczywiście jest pod górę! Trzeba jechać na drugim biegu (śmiech).
-Dziękujemy za informację...
-... a ta Wieżyca, no to, my na tą okolicę mówimy Szwajcaria Kaszub. Nie przeszkadzam , życzę powodzenia!

Pan podreptał dalej i zaczepił następnych przechodniów, tym razem tutejszych, chyba jego znajomych.

zegar słoneczny w Chojnicach © WojtasRoweras


fontanna, staw, park w Chojnicach © WojtasRoweras


chojnicki park © WojtasRoweras


szachownica w parku © WojtasRoweras


może partyjkę zagramy? © WojtasRoweras


Słowa o Szwajcarii Kaszub każą mi się dokładnie zastanowić przed wyborem trasy dnia 3. W Chojnicach Majk kupuje ładowarkę do telefonu, której zapomniał zabrać z domu. Pozdrawiamy miłego przechodnia z parku!

Mimo upału, około godziny 10 podejmuję, jak się później okazuje, właściwą, jednoosobową decyzję o dalszej jeździe. Do Kościerzyny około 65 km. Profil trasy był wręcz katastrofalnie wyczerpujący, ale wbrew pozorom dość szybki. Ciągłe podjazdy dużo bardziej strome doprowadzają nas do ogromnego zmęczenia. Przepraszam z tego miejsca Mikołaja za spięcia, których nie brakowało. Robimy po drodze bardzo częste postoje.

Męcikał i bezcenna mina © WojtasRoweras


tak wyglądasz kiedy jedziesz w 30stopniowym upale ;)

zmęczony zapycham się hot dogiem © WojtasRoweras


Majk też wcina © WojtasRoweras


Kościół Wszystkich Świętych w Brusach © WojtasRoweras


pola na trasie © WojtasRoweras


Ostatnie 20km to już tylko modlitwa o szczęśliwą metę w mieście docelowym. Na 8km przed miastem wykonujemy ostatni zjazd na drogę do Kościerzyny. Profil trasy się nie zmienia, ciągle w górę. Ostatni postój wymuszam okrzykiem: "NIE DAM RADY!" na kilometr przed tablicą z nazwą miasta. Szybko odbijamy w prawo. Krzyknąłem dlatego, że tablica umieszczona jest na szczycie ostatniego, nieprzyjemnego, wzniesienia, które wyłoniło się zza drzew.

pomnik Wybickiego w Kościerzynie © WojtasRoweras


Kiedy ja się kąpię Majk zamawia pizzę. Lecimy do pobliskiego sklepu, kupujemy banany uzupełniamy kalorie.

Wojtek wrócił z pod prysznica © WojtasRoweras


daj już spokój, muzyki słucham © WojtasRoweras


Majku, dlaczego bez uśmiechu? :) © WojtasRoweras


Opalenizna dnia drugiego.

przywiązanie do rowerowego stroju część 1 © WojtasRoweras


i część druga. Majkowa noga © WojtasRoweras


widok z okna naszego pokoiku © WojtasRoweras


Internet! i dobranoc!

karmię nałóg © WojtasRoweras
Dane wycieczki:
Km:124.42Km teren:0.00 Czas:05:37km/h:22.15
Pr. maks.:43.00Temperatura:30.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

dzień 1 - no to jedziemy!

Poniedziałek, 23 lipca 2012 | dodano:01.08.2012Kategoria Gdańsk 2012
Około godziny 5:30, 23. lipca 2012 roku moje wielkie marzenie zaczęło się spełniać. Mnie, mój bagaż, a nade wszystko rowerek, pożegnała moja mama, a powitał mroźny poranek i wielkopolski asfalt. Dość szybkim tempem dostałem się do Obrzycka, gdzie czekać miał drugi uczestnik wyprawy, dobrze znany, genialny fotograf i człowiek od dyktowania tempa w czasie kryzysu - MAJK! (Brawa!)

Właśnie, słowem wytłumaczenia wszystkiego niewtajemniczonym czytelnikom ninijszego bloga: na początku lipca pojawiła się realna szansa rowerowej wyprawy do Gdańska. Kilkudniowy wyjazd rowerem był moim marzeniem od dawna, więc kilka dni później postawiliśmy nasze rodziny przed faktem dokonanym i wybraliśmy się w podróż.

Kilka minut po godzinie 6 wyjechaliśmy w kierunku Złotowa. Wycieczkę zaplanowaliśmy na 2 i pół dnia + 2 i pół dnia pobytu w Gdańsku, powrót pociągiem.
Dnia pierwszego do pokonania było około 120 kilometrów. Poniedziałek, wg zapowiedzi meteorologów miał być dniem ciepłym, ale przyjemnym i takim się na szczęście okazał. Pierwszy przystanek po kilkunastu minutach rozgrzewkowej jazdy mieliśmy w okolicach Klempicza. Tutaj sfotografowaliśmy poniższy pomnik.


pomnik spadochroniarzy polsko-radzieckich © WojtasRoweras


Od zimna strasznie bolały palce u rąk i uszy. Dalej pognaliśmy w kierunku Czarnkowa, zatrzymując się tylko, aby zrobić zdjęcie Sanktuarium w Lubaszu.

sanktuarium w Lubaszu © WojtasRoweras


Droga cały czas była dość płaska z jedynie niewielkimi przewyższeniami. Czarnków powitał nas bardzo ciekawym, około 2 kilometrowym i dość stromym zjazdem, gdzie padł rekord prędkości dnia pierwszego, 44km/h. Baliśmy się przyspieszać bardziej, gdyż bagaż doprowadzał rower do niestabilności.

W Czarnkowie odpoczęliśmy nieco, dzięki uprzejmości starszego pana z pieskiem, którego oczywiście serdecznie pozdrawiam, odnaleźliśmy piekarnię, gdzie zakupiłem bułeczki. Usiedliśmy w celu konsumpcji owych bułeczek, na przystanku autobusowym przykuwając uwagę pewnej pani czekającej na autobus i podejrzliwie zerkającej ukradkiem na nas.

t-34 w Czarnkowie © WojtasRoweras


Po krótkim odpoczynku usiedliśmy na rowery i pociągnęliśmy w kierunku wyjazdu z miasta. Wyjazd okazał się bardzo stromym podjazdem. Wspinaczkę tą oznaczono znakiem dobrze znanym wszystkim rowerowym góralom (ale nie nam!). Ślimaczym tempem jakoś udało mi się doczłapać do szczytu. Pozdrawiamy także Miśków bawiących się suszarką na górze!

Z Czarnkowa droga prowadziła do Ujścia. Miejscowość ta objawiła się przecudowną panoramą (odsyłam do Wujka Google) ze szczytu kolejnego zjazdu, bardzo podobnego do czarnkowskiego. Ten był jednak bardziej kręty i niebezpieczny.

Na postoju Majk pstryka, ja smaruję się maściami ;) Wspólnie jemy kaloryczny specjał przygotowany przez Olę, siostrę Mikołaja, dla której również ślę serdeczne pozdrowienia i podziękowania z tego miejsca! Blok czekoladowy uzupełniał stracone kalorie przez cały wyjazd, dodawał nam także słodyczy, sił i zapychał głodny żołądek.
Kościół św. Mikołaja w Ujściu © WojtasRoweras


Ratusz w Ujściu © WojtasRoweras


rzeźba na Kalwarii Ujskiej © WojtasRoweras


rowery na postoju © WojtasRoweras


Dalsza droga prowadziła na obwodnicę Piły drogą krajową nr 11. Po drodze mijamy znajomy mi samochód. Dzwonię więc na następnym postoju do mamy.
-Czy ten samochód (podaję rejestrację) to pan Jacek?
-(po chwili namysłu) ..tak, rzeczywiście.

Chwilę później dostaję wiadomość, że pan Jacek również nas zauważył, ale nie spodziewał się spotkać znajomych na trasie. Zaproponował nam śniadanko w Pile, ale niestety, brak czasu. Pozdrawiam pana Jacka! :)

Dojazd do Piły kojarzy mi się z martwymi zwierzętami, TIRami, oraz chamskimi osobówkami, walącymi na oślep przed siebie.

Po przejechaniu 3/4 długości obwodnicy patrzymy, a tu jakiś super mądry budowniczy Bob, który wszystko spierniczy, wpada na pomysł, że 500 metrów przed skrzyżowaniem walnie sobie zakazik wjazdu dla rowerów, a co, na zdrowie! :)
Pozdrawiamy mądrego budowniczego i nie wyprowadzamy go z błędu, że jest mądry.

Zakaz musimy złamać, mimo protestów kompana i obawy przed magicznymi suszarkami Miśków. Szybko skręcamy na skrzyżowaniu i już lecimy w kierunku Złotowa. Mijamy taki oto kościółek w Skórce:

kościół w Skórce © WojtasRoweras


i kawałek dalej, bliźniaczy w Krajence:

bliźniaczy kościół w Krajence © WojtasRoweras


Na drodze do Złotowa, około 95 kilometra dopadł mnie potężny kryzys. Noga odmówiła mi posłuszeństwa, rwała od pięty po samo podudzie. Pozdrawiam nogę z dnia pierwszego! Fuksem dobiłem za prowadzącym na obiad, a później do domku. Po posileniu się pizzą w Złotowie i po sesji zdjęciowej mkniemy 12 km dalej na nocleg w Kujankach. Po drodze wypina mi się przednia lampa z zaczepu, którą traktuje najpierw autobus PKS a potem TIR. Dzień 1 zamykamy noclegiem i regnerację.

MUZYKA!

Pl. Kościuszki – kościół św. St. Kostki w Złotowie © WojtasRoweras


prześwietlony dawny budynek sądu rejonowego w Złotowie © WojtasRoweras


bałagan © WojtasRoweras


chomik Majk © WojtasRoweras


rowery w mojej sypialni © WojtasRoweras


SMILE © WojtasRoweras
Dane wycieczki:
Km:125.06Km teren:0.00 Czas:05:51km/h:21.38
Pr. maks.:44.00Temperatura:24.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

Kopernika 2/5

Czwartek, 12 lipca 2012 | dodano:12.07.2012
Plany było bardziej wyczynowe, skończyło się tylko na nich. Dziś niestety straty, pościgi i pobyt nad Wartą.. Na szczęście, na świecie są wspaniali ludzie, którzy dbają o mój brzuch, pozdrawiam! :)

Kopernika 2/5 © WojtasRoweras
Dane wycieczki:
Km:38.70Km teren:0.00 Czas:01:21km/h:28.67
Pr. maks.:42.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

warto jechać wzdłuż Warty

Wtorek, 10 lipca 2012 | dodano:12.07.2012
Turystyczny, tradycyjny, długi wyjazd. To lubię! Spokojne tempo, nowe okolice. tym razem mój celny trasowy strzał padł na Wartę.. Pojechać wzdłuż Warty i dużo zobaczyć. Udało się. Ciekawa droga, było co się powspinać, więc wpis powinien nazywać się "Po takiej drodze, będziesz miał łydy jak Usain Bolt". Ech.. chyba trochę nie wyszło :(

Kręcenie zacząłem w okolicach Obrzycka, później już z Olą i Majkiem w kierunku Wronek. Nasz obiekt zainteresowań ukazał się naszym oczom po wyjeździe z tego miasta. Szkoda, że w tamtym miejscu nie było się zatrzymać, gdyż na sporym wzniesieniu roztaczał się przepiękny widok na całą Wartę :) Gnaliśmy raz do góry, raz w dół, aż dojechaliśmy do Wartosławia. Tam zaczęło się wielkie fotografowanie. Brawa dla Mikołaja!

kościół z 1785 roku, obecnie kaplica cmentarna © WojtasRoweras


krzyż na cmentarzu, Wartosław © WojtasRoweras


Na samym wjeździe naszym oczom ukazała się pokaźna budowla, która dziś służy jako kaplica cmentarna... Rzucając troszeczkę historii dodam, że kościół powstał w 1785 roku, pw. Trójcy Św. i jest obiektem późnobarokowym.

Smile! Photo time!

taki sobie ja. © WojtasRoweras


Ucieszony tym zdjęciem nie byłem, ale cóż. Następnie pognaliśmy w kierunku przeprawy promowej po drodze mijając kolejny kościół. Zdjęcie nieco prześwietlone. Ten obiekt jest starszy, neogotycki, poewangelicki, pw. Serca Jezusowego z 1854 roku. Efektowną wieżą jest zwieńczony.

kościół z 1854 roku, Wartosław © WojtasRoweras


kościół w Wartosławiu, front © WojtasRoweras


Później w dół do Warty, gdzie już widać było przeprawę.. Efekty pracy Majka poniżej.

przeprawa promowa, Wartosław © WojtasRoweras


Warta na wysokości Wartosławia © WojtasRoweras


Nasza trójka, anonimowa :)

nasza trójca © WojtasRoweras


Dalej, za Wartosławiem doszliśmy do wniosku, że Polska krainą absurdów jest!
Poniższe zdjęcia prezentują niebywale klimatyczny staw i okolice, przez które przebiega gruntowa droga, zwana przez żartownisiów z centrali, drogą wojewódzką nr 145. Środek lasu, pozdrawiam! :)

droga wojewódzka nr 145 © WojtasRoweras


droga wojewódzka numer 145 © WojtasRoweras


W tych widokach zakochać się idzie...

Dalej pamiątkowa tablica w Pakawiu, wykonana w drewnie, z okazji 725 lecia lokacji wsi.

tablica pamiątkowa © WojtasRoweras


Mój Boże, jak tu pięknie można by powtarzać! Kiedy patrzy się na dniach na pola, można poczuć to samo co czuł wieszcz narod. "Rymy układam jak Mickiewicz Adam".

"Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem..." © WojtasRoweras


Tutaj mamy zjazd! Uwaga na radary :)

i w dół...! © WojtasRoweras


A tutaj słoneczko prezentuje efekty używania nowej pasty do zębów!

i płasko.. w stronę słońca! © WojtasRoweras


Chciałoby się podróżować taką bryczką! :)

bryczka © WojtasRoweras


Zjeżdżamy, wjeżdżamy do Biezdrowa.

zjazd do Biezdrowa © WojtasRoweras


W tej wsi znajduje się słynne sankturium Męki Pańskiej. W kruchcie kościoła znajduje się skrzynia. Czytając o tym miejscu natknąłem się na pewną legendę. Podobno w tej skrzyni zakopany był skarb, za który wybudowano kościół.

Kościół pw. św. Krzyża i św. Mikołaja, Biezdrowo © WojtasRoweras


Ostatnie zdjęcie, niech nam żyje rower i fotografowie!

z rowerem przez lata! :) © WojtasRoweras


Do zobaczenia! Dane wycieczki:
Km:62.90Km teren:0.00 Czas:02:55km/h:21.57
Pr. maks.:49.90Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

ominęły nas burze, nie ominęły zbędne wrażenia..

Czwartek, 5 lipca 2012 | dodano:06.07.2012
Na wstępie napiszę, że dodałem sobie trochę ponad 20 kilometrów z wczoraj. :)

Dziś około godziny 14 wybrałem się po tradycyjną rowerową ekipę, w składzie Ola i Majk, aby zrobić jedną z ładniejszych tras w okolicy. My nazywamy ją "trasą obornicką" choć Oborniki są tylko jednym punktem na niej. Było gorąco i duszno, więc jazda nie była zbyt przyjemna. My jednak znaleźliśmy i na to odpowiednie sposoby. Trasowym prowiantem były przepyszne bananki, a przewodnim trunkiem kolorowe Powerade'y

Powolutku, brzegiem Warty, pokonując niewielkie zjazdy i podjazdy dotarliśmy do Obornik, gdzie zaplanowaliśmy postój i posiłek. W końcu, wybraliśmy się na trasę bez obiadu...

Najpierw jednak przywitała nas ta oto budowla.

kościół filialny pw. Świętego Krzyża z 1766 r, Oborniki © WojtasRoweras


Nad jednym z wejść do kościoła widnieje napis: "Nie jest tu inszego nic jedno dom Boży a brama niebieska". Ciekawa sentencja.

jeszcze raz kościół pw. Świętego Krzyża © WojtasRoweras


wejście do kościoła © WojtasRoweras


Zagadka dla benaska :)

a co to za ptak? :) © WojtasRoweras


Przez Oborniki przepływają dwie rzeki, Warta i Wełna. Tutaj zdjęcie w czasie przejazdu przez tą drugą.

rzeka Wełna © WojtasRoweras


Nareszcie upragnione jedzonko.. Pamiątkowe zdjęcia, uśmiech!

pizzaaa! © WojtasRoweras


Majk i Wojtas się delektują © WojtasRoweras


W Objezierzu pobiliśmy dzisiejszy rekord prędkości - bez kręcenia na zjeździe 42km/h. Następnie kilka podjazdów pod wioskę o tendencyjnej nazwie Górka. Po krótkim postoju pojechaliśmy dalej. Za Pamiątkowem jednemu z nas przytrafiła się mała kraksa. Wszystko skończyło się dość szczęśliwie. O wydarzeniach w szamotulskim parku nie będę pisał, gdyż przeszło to nasze najśmielsze myśli ludziach.. Cóż, lepiej zapomnieć.

Ostatnie zdjęcie kojarzy mi się z tym słynnym tekstem o tunelu, w którym widzę światełko. Pesymista powie, że to pociąg :)

Dokąd prowadzi ta droga...? Pozostaje się jedynie rozmarzyć nad pięknym widokiem.

droga do...? © WojtasRoweras


Do usłyszenia!
Wojtek Dane wycieczki:
Km:100.20Km teren:0.00 Czas:04:33km/h:22.02
Pr. maks.:41.70Temperatura:28.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

zjazdy i podjazdy

Poniedziałek, 2 lipca 2012 | dodano:03.07.2012
Wspólnie z Olą i Majkiem wybraliśmy się na najdłuższą jak do tej pory przejażdżkę w tym sezonie. Ostatecznie podjęliśmy decyzję o wspólnej wyprawie (ja i Majk) i czynimy do niej przygotowania. Ja testowałem przy okazji wiśniową strzałę.

Po kilku większych trudnościach dotarliśmy do Nojewa. Znajduje się tu kościół z 1865 roku, którego patronem jest św. Andrzej Bobola. W pobliżu znajduje się także pomnik upamiętniający ofiary hitleryzmu.

kościół w Nojewie © WojtasRoweras


ołtarz polowy © WojtasRoweras


pomnik ku czci ofiar hitleryzmu © WojtasRoweras


Na zdjęciu widać nazwiska pomordowanych..

tablica z nazwiskami ofiar © WojtasRoweras


Dalej, w luźniejszej atmosferze, udaliśmy się w stronę Zajączkowa, tam zjechaliśmy w okolice dworu i usiedliśmy na plaży.

późnobarokowy dwór nad jeziorem w Zajączkowie © WojtasRoweras


późnobarokowy dwór nad jeziorem w Zajączkowie © WojtasRoweras


jezioro w Zajączkowie © WojtasRoweras


Wyjechaliśmy z tej wioseczki i popędziliśmy w kierunku Otorowa, gdzie podziwialiśmy "zrobotyzowane" drogi, "zrobotyzowanych" robotników, kilometry kabla leżącego na poboczu i takie tam inne. W Szamotułach podziwialiśmy tresowanego właśnie psa policyjnego. Szkoda, że nie poprosiłem Majka o fotkę..
Do następnego :) Dane wycieczki:
Km:58.80Km teren:0.00 Czas:02:43km/h:21.64
Pr. maks.:0.00Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

przepyszny bigos

Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano:01.07.2012
Korzystając z faktu, że rozpoczął się miesiąc lipiec, a pogoda za oknem wyśmienita.. choć nieco parnawo, postanowiłem wykąpać się w ciepłej zupie. Najpierw do Szamotuł, następnie na bigos do Majka. W Obrzycku trwały właśnie obchody Dni tegoż miasteczka. Kilka fotek, następnie na wspomnianą strawę i obgadanie jutrzejszego wyjazdu.

Przepraszam dziecko, które przestraszyło się fotografa (nie mnie!)

Dni Obrzycka © WojtasRoweras

motory na rynku © WojtasRoweras

obrzycko Ratusz © WojtasRoweras
Dane wycieczki:
Km:32.30Km teren:0.00 Czas:01:19km/h:24.53
Pr. maks.:0.00Temperatura:30.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl